29. Nadal zimno

Chodzę w zimowej kurtce, szalu i czapie. Kurtka wprawdzie lżejsza, ale czasem muszę wkładać pod nią drugą, puchową, zamiast swetra.
Nie byłoby tak zimno, ale wciąż wieje z północy.
Gdy wieczorem wiatr cichnie, to mimo 5stopni robi się całkiem przyjemnie.
Zaczynają kwitnąć magnolie i wiśnie. Oraz kwiatki różnej maści.
Tosia złapała jakiegoś wirusa i dostała biegunki. Sądząc po rozmazanych kupach w okolicy, nie ją jedną dopadło.
Na wszelki wypadek omijam więc psi wybieg, a znajomych psiarzy ostrzegam z daleka.
Tosia zaprzyjaźniła się z Fridolfem. Fridolf wygląda jak malatńczyk, może i nim jest (nie ogarniam naz ras po szwedzku). Pani Fridolfa jest nieco ode mnie młodsza i też ma problem z migrenami. Pieski się obwąchują, my się socjalizujemy. Ale teraz omijam ją łukiem.
Oczywiście byłyśmy u weterynarza. Dostała karmę dietetyczną, kilka konserw (no, nie za darmo) oraz jakieś paskudztwo w strzykawie, które musiałam jej wcisnąć do paszczy. No a wielka strzykawa + wielki pies + małe ręce = pomoc faceta. Zwlokłam chorego eMa z łóżka, przywiozłam do siebie i w pięć minut później było po zabiegu.
Popołudnie było spokojne, choć wieczorem wyciągnęła mnie z łóżka. Ale tylko raz.
Mało piła i się martwiłam że się odwodni. Wreszcie wymyśliłam sposób: kupiłam piesi z kurczaka i ugotowałam jej chudego rosołku z marchewką i ryżem (weterynarz Eva sugerowała dorsza i ryż, ale nie jestem pewna czy Tosia lubi dorsza, a kurczaka tak). Zjadła całą michę. Dziś dostanie drugą porcję.

Kwiecień się kończy. Wysłałam już prawie wszystkie deklaracje podatkowe. Zostały ostatnie ogony, które mają termin do połowy lub końca czerwca.
W sumie do 2 maja muszę wysłać jedną deklarację, ale nie wiem co zrobić.
Facet ma firmę w Polsce, rodzinę w Polsce, całe życie w Polsce. Wedle wszystkich znaków na niebie i ziemi jego centrum życia jest w Polsce. I tak to działało przez lata. Ale od kilku lat Szwecja uszczelnia system i się wzięła za takich ludzi. Musieli się porejestrować (co akurat dobrze, bo mają odrobinę kontroli nad gastarbeiterami) oraz otrzymali wymóg by nie przekraczać pobytu ponad 183dni w roku. I byłoby dobrze, gdyby nie to, że nigdzie nie ma napisane JAK obliczyć te 183 dni.
Czy tą są dni robocze czy kalendarzowe? Czy mają być ciągiem? Czy się sumują? W jakim okresie ma być owe 183dni czyli ile przerwy pomiędzy wyjazdem a kolejnym wjazdem trzeba by owe 183dni się zerowały? Nikt nie wie. Nękani pytaniami urzędnicy skarbowi odpowiadają każdy po swojemu.
Najbardziej logiczne wydaje się, że powinno to być pół na pół. Czyli jeśli tu się pracuje 14 dni, to potem powinno się tyle samo pracować w Polsce, by okres się zerował.
W kwietniu ubiegłego roku powiedziałam klientowi szczerze, że nie wiem jak to potraktować. Wpisałam do deklaracji przychód ze Szwecji i napisałam, że nie przekroczył owych 183dni, oraz, że kwotę opodatkował w Polsce.
W lipcu dostał decyzję, że ma zapłacić normalny podatek (co jest o tyle niesprawiedliwe, że facet nie ma szwedzkiego peselu więc np. nie dostanie tu emerytur a i ze świadczeniami lekarskimi ma problem, więc przynajmniej opłat socjalnych nie powinien tu płacić). W sierpniu się odwołaliśmy.
Do lutego była cisza. Napisaliśmy zapytanie co z naszą sprawą.
W marcu zażądali dokumentów. Wysłaliśmy.
W kwietniu kolejnych. Wysłaliśmy.
Jeszcze zechcieli oświadczenie o rezydencji podatkowej w roku 2022.
Urząd skarbowy wydał, ale od roku 2023. Więc prosimy o kolejny termin…
A tu znowu trzeba deklarować.
Uzgodniłam z facetem, że wyślemy pustą deklarację z opisem, że wszystkie podatki płacone są w Polsce.
I zobaczymy co dalej.
Trochę to dla mnie też nauka, bo będę wiedziała co w podobnych przypadkach robić.
A z drugiej strony. Klient w Polsce płaci ryczałt a tu musiałby zapłacić 50%… Fajnie, ale trochę niesprawiedliwie w stosunku do ludzi, którzy mają firmę zarejestrowaną w Szwecji.

Ale są sukcesy. Malutkie, ale są. Moja podopieczna kończy szkołę, kończy też praktyki i właśnie jej zaproponowano pracę. Na razie na godziny, w razie potrzeby – czyli odpowiednik polskiej śmieciówki, ale tu po pewnym czasie może liczyć na stałe zatrudnienie na etat w tej lub innej firmie. Bo będzie miała staż i referencje.
Bardzo jestem dumna z Ewy. Bo kiedy zaczęła pracę u mojego klienta, to nie umiała prawie nic. A teraz proszę: będzie specjalistą od wynagrodzeń co jest bardzo poszukiwaną specjalnością.
Takich ludzi to aż się chce wspierać i im pomagać.
Bo gdy się widzi jak coraz pewniej stają na własnych nogach i jak coraz lepiej radzą sobie w szwedzkiej rzeczywistości to aż skrzydła rosną.
Mam tu też takiego Marcina. Idzie jak burza, pracuje, uczy się języka, stara się sam ogarniać wszystko. A jeszcze niedawno pomagałam mu w rozmowie z szefową, bo szwedzki rozumiał piąte przez dziesiąte.
I tym optymistycznym akcentem zakończę plotki towarzyskie.

Dexter nadal dobry, ale muszę zrobić przerwę, bo zaczynam widzieć psychopatów dookoła.
Męczę jakąś historię miłosną na czytniku, ale nudna jest.
Czekając aż się coś zadzieje dobrnęłam do 86% więc muszę doczytać, co może potrwać długoooo, bo po 10 minutach zasypiam. takie to ekscytujące 😀

Cukier mniej więcej w normie. Jedzenie nadal mi nie smakuje.
Ale kawa 3in1 (dobra, wiem chemia i syf) jest słodka tak, że nie daje się pić, oraz ma smak metalu. A kiedyś była dobra choć… za mało słodka!
Tak samo jak galaretka z czarnej porzeczki, którą uwielbiałam do chleba i twarożku. Teraz aż mi jama ustana ścierpła.
Za to jabłka nabrały smaku. Szkoda tylko, że przez te modyfikacje skórka jabłka ma twardość i smak grubej folii. Obieram.
Migreny osłabły i są rzadziej! W tym tygodniu tylko jedna i to taka na pół tryptanu +1 ibuprofen.
Woda gazowana z sokiem z cytryny jest pyszna. Temu, kto wymyślił mocowane korki do butelek PET niech w piekle wyścielą łoże tymi mocowaniami.

5 myśli w temacie “29. Nadal zimno

  1. Tutaj też zimno jak choler, aa, pogoda zwariowała. WIdziałam zdjecie winnicy w Polsce ogrzewanej przez trzy noce tysiącem świec. A mróz przyszedł czwartej i i tak wszystko zmarniało 😦

    Dieta jest przekichana, ale dobrze jak już nie lubisz słodkiego. Ja niestety lubię za bardzo. WIem, wiem, też się mogłabym oduczyć, ale skoro nie muszę (na razie) a i tak mam dietę wystarczająco niefajną, to się nie dręczę bardziej niż muszę.

    Polubienie

  2. U mnie jak na Italię też zimno, chociaż u mnie nie sypie jak w górach. Słodycze ratują mi życie chociaż nadmiar też lubi spowodować migrenę. Ale chyba nie przesadzam, bo nie narzekam. Narzekam na zimno i wilgoć. Uściski

    Polubienie

  3. U nas w korporacji za rezydenta uważa się tę osobę, która ma siedzibę w kraju, centrum spraw życiowych w kraju oraz łącznie dla przestrzeni roku przebywa w kraju co najmniej 183 dni, co w razie potrzeby może udokumentować na przykład biletami na wyjazd i powrót. Bez znaczenia jest jednostkowy czas pobytu i przerwy pomiędzy pobytami, liczy się suma dni w roku kalendarzowym. Ale dodatkowo interpretuje się to również w ten sposób, że co najmniej 50% i więcej dochodu ma być z kraju. Jeśli nie jest spełniony jeden warunek osoba jest nierezydentem. Przypuszczam, że w Szwecji jest tak samo, ponieważ przepisy o rezydenturze oparte są o przepisy europejskie i dlatego twój klient dostał nakaz zapłaty podatku, bo swoje dochody osiągnął w Szwecji, a więc nie spełnił warunków rezydenta w Polsce. Uznano go za rezydenta w Szwecji.

    Polubienie

    1. Tatiana. Dzięki, to są przydatne informacje. Mój klient ma udokumentowane wyjazdy do Polski. Ale tak: dochody w PL ma niższe od Szwedzkich choćby dlatego, że w Polsce wciąż zarabia się mniej. Polscy budowlańcy na własnym rozrachunku w Szwecji mają np. stawkę godzinową na poziomie 400kr (bez Vatu) czyli jakieś 160PLN.
      Miesięcznie to wychodzi około 64 000kr czyli około 25 000pln. W Polsce chyba się jednak tyle w miesiąc nie zarabia? (Oczywiście koszty utrzymania w Szwecji – nie mówię o żywności, bo tu ceny są podobne- też są wyższe.)
      A swoją drogą zastanawiam się ile w tym pięknym rozwoju Polski jest zasługi właśnie takich ludzi – zarabiają w całej Europie, ale wydają w Polsce.

      Polubienie

Dodaj komentarz