Jak wiadomo moim głównym źródłem informacji wszelakiej jest Facebook.
No więc żyję sobie w swojej bańce i robię wszystko, żeby wiadomości ze świata docierały …a raczej w ogóle do mnie nie docierały.
Niektórzy się gorszą.
No bo jak to tak… gdzieś coś się stało, wybuchła wojna, nowa mutacja eboli, zamach, katastrofa samolotu, trzęsienie ziemi czy wybuch wulkanu …a ty nie wiesz? Ano nie wiem… Co mi po tym że wiem? Nie uratuję nikogo, nie zmienię biegu zdarzeń, akcji humanitarnej nie zorganizuję, leku nie wymyślę…Nie mam na to wpływu, to po co mi wiedzieć? Żeby się dodatkowo stresować?
Ale covid jest tu i teraz, nie da się od tego odciąć, bo jest za progiem mieszkania.
Tylko patrzę na to co się dzieje i myślę, że to przechodzi ludzkie pojęcie.
Nie dyskutuję z faktami: covid jest faktem.
Nie wiem czy szczepionki działają, czy nie. Póki mnie to nie dotyczy, a nie dotyczy, bo w kolejce jestem na szarym końcu …dzięki bogu… bo jestem zdrowa, nie_taka_stara i nie wykonuję zawodu wymagającego osobistych kontaktów.
Ale kilka dni temu znajoma na swojej tablicy wrzuciła dramatyczny wpis, że dziś 495 zgonów (w Polsce) i że nigdy z tego nie wyjdziemy.
Zajrzałam w szwedzkie statystyki i się zdziwiłam mocno.
Bo wg statystyk Folkhalsomyndigheten (coś w rodzaju Szwedzkiej Organizacji Zdrowia) to w Szwecji z powodu covid umiera dziennie kilka osób. Na przykład 7 kwietnia zmarły 4 osoby.
Zobaczcie tu: https://experience.arcgis.com/experience/09f821667ce64bf7be6f9f87457ed9aa
Ale google pokazują zupełnie inne dane:

Dziwna taka rozbieżność danych, nie?
Szwedzi mówią 4, świat mówi, że 45. Jak na statystyczny margines błędu to różnica jest cokolwiek za duża. Świat wie lepiej? Ktoś manipuluje danymi? Kto? Szwedzi zaniżają? Bo np. jeśli ktoś miał raka i zachorował na covid i zmarł to jako przyczynę podają raka, a nie covid? Nie wiem czy tak robią, ale to możliwe.
(Wiem np. że poziom bezrobocia w Szwecji jest wyższy niż pokazują statystyki, bo statystyki nie ujmują bezrobotnych uczestniczących w jakimś programie, nawet jeśli jest to program „nauka pisania cv i szukania pracy”. Fałszerstwo? Nie, po prostu statystyka).
Ale nawet przy tym co podaje google: 45 zgonów w ciągu dnia to nic, w porównaniu do niemal połowy tysiąca w Polsce.
Jak wiadomo, nie prowadzę zbyt rozległego życia towarzyskiego. Ale kilkoro znajomych w realu posiadam. Mam też męża, córkę i syna – oni mają swoich znajomych (no, poza synem, bo on zna tylko Sebastiana ). Znajomych różnej narodowości i różnych zawodów. Mam też mniej więcej 30klientów. Ci klienci mają swoje rodziny, znajomych, klientów… I słuchajcie: NIKT nie zmarł na covid. Ani nikt nie zmarł w ich otoczeniu! Owszem ludzie chorują, owszem, niektórzy dłużej dochodzą do siebie, owszem niektórzy, bardzo rzadko, ale się zdarza, lądują na OIOMie.
A w Szwecji nadal w zasadzie nie ma obostrzeń. Nie ma lockdownu, choć urzędnicy masowo pracują zdalnie. Szkoły podstawowe, przedszkola funkcjonuja normalnie. Tylko licea i studia są zdalne. Maseczki wymagane są tylko w komunikacji publicznej oraz w obiektach służby zdrowia.
Na ulicach i w sklepach coraz więcej osób w maseczkach, ale nadal jest to całkowicie dobrowolne.
Zamknięte są kina, baseny, obiekty sportowe, muzea…chyba też. Ale np. dzieciaki nadal mają swoje treningi różnej maści, szkoła wciąż ma lekcje pływania, szkoła muzyczna też ma lekcje, więc się domyślam, że wiele innych tego typu obiektów funkcjonuje.
Szczepienia idą swoją drogą. Bez paniki, bez sensacji, bez rozdmuchiwania kto dostał, a kto nie.
Więc ja się pytam: czy aby na pewno te lockdowny, maseczki, restrykcje i stany wyjątkowe działają?
Czy może to my, tu w Szwecji, jesteśmy bezczelnie oszukiwani?