I znowu leje.
A wcześniej wiało. Ale wiało tak, że…
To chyba pierwszy rok, kiedy anomalie pogodowe są tak widoczne.
Jak deszcz to ulewny, jak wiatr to z siłą huraganu, jak słońce to upał… Nic pomiędzy.
Basil się chyba boi wiatru. Bo ostatnie dwie noce szalał- miauczał i biegał jak obłąkany, choć ostatnio stał się spokojnym kotkiem, który całe noce spędza na fotelu.
Zasnęłam nieco po 21, a czterdzieści minut później wyrwało mnie ze snu miauczenie i bieganie kota. I już wiedziałam, że nie zasnę tym bardziej, że eM zasmrodził całe mieszkanie jakimś mięchem. Wymyślił sobie, że jakąś kiełbasę ususzy sobie na czipsy, załadował suszarkę, podłączył, potem beztrosko zamknął się w swoim pokoju…
Wyniosłam świństwo na balkon, a i tak jeszcze śmierdziało niemożliwie, nim przeciąg nie wywiał woni.
O kochany… wstaw sobie do pokoju, najlepiej na noc i niech tobie wonieje pomyślałam mściwie.
Basil szalał. Wiatr też. Wyło, szarpało wszystkim, tysiące dźwięków wpadało przez okno. Około północy stwierdziłam, że te dwie małe tableteczki chyba wreszcie zadziałały i wróciłam do łóżka. Tosia w swej łaskawości zajmowała tylko kawałek łóżka. Nie narzekałam. Po tym jak ostatnio przez kilka dni nie mogła wspiąć się na łóżko – jestem szczęśliwa, że teraz znowu to robi.
Potem przyszedł Basil. Stanął mi na ramieniu i się zastanawiał. Spróbował z jednej strony, potem z drugiej… Odwróciłam się do niego. Pogłaskałam. Wyciągnął się wzdłuż mego ciała. Uszka miał zimne, łapki też. Głaskałam czując jak robię się coraz senniejsza. Wreszcie przestałam, ale ułożyłam rękę wzdłuż ciała kotka. W następnej chwili leżałam na boku, Basil na wysokości mojej twarzy, z moją dłonią pod brzuszkiem. Spał. Tosia spała. Zasnęłam i ja.
A o siódmej obudziło mnie jednostajne walenie w parapet.
Deszcz pada pionowo: wiatr ustał. Na termometrze 14stopni.
Czyli tak, jak lubię: wilgotno i ciepło.
Piątek…
Jakieś pomysły na weekend?
Co czytacie ostatnio? Co oglądacie?
Ja odsłuchałam Strasznego dziadunia Marii Rodziewiczówny.
Obejrzałam do końca koreańską Czekoladę. I Frankie i Grace.
Teraz czytam Jesień cudów Jodie Picolout. A do słuchałania włączyłam sobie coś Kate Morton.
Deszcz i wiatr pasuję jedynie do czytania. I podczas deszczu fajnie się jeszcze śpi a po śnie ciężej wstać z łóżka. Skończyłam czytać „Bibliotekę w oblężonym mieście. O wojnie w Syrii i odzyskanej nadziei”, super ciekawy reportaż o bibliotece pod gruzami, polecam gorąco. Dzisiaj zacznę Bękarta ze Stambułu, też liczę na ciekawą lekturę.
Pięknego weekendu, niech będzie ciepło i wilgotno tak jak lubisz.
PolubieniePolubienie
Reportaży, zwłaszcza wojennych nie lubię.
Bękart ze Stambułu brzmi zachęcająco. Poszukam, może warto?
PolubieniePolubienie
Trolla :-))) ta kiełbasa, to jak wydarzenie z mojego domu :-)))
Też się zastanawialam, co oglądasz, jak tylko minął mi światłowstręt i odzyskałam normalną temperaturę ciała. Nabrałam ochoty na film lub serial, bo z czytaniem jeszcze u mnie ciężko.
PolubieniePolubienie
mówię ci: zobacz te koreańskie, nie zrażaj się dziwnym językiem czy przesadnymi reakcjami. Po pierwszym odcinku przywykniesz. A fajne są i wbrew konwencji mają jakieś przesłanie. Zacznij od It’s okay to not be okay.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
tak leje ze cala droge do lidlia mnie spadało
PolubieniePolubienie
yyyy…że co?
Musiałam przeczytać trzy razy nim zrozumiałam, że w drodze z Lidla zmoczył cię deszcz.
Wziąłeś sobie to zdjęcie w końcu? A może chcesz w oryginalnym rozmiarze, to ci wyślę na maila, tylko powiedz które
PolubieniePolubienie
Oglądałam ostatnio świetny norweski serial “Witch hunt”, adwokaci i polityka. Bardzo wciąga.
PolubieniePolubienie
na Netflix? Bo ja z tych wszystkich filmowych platform mam tylko Netflix bo tylko tam są filmy z polskimi napisami
PolubieniePolubienie
Nie. W naszej tubylczej telewizji.
PolubieniePolubienie
Nazywa się po Norwesku – Heksenjakt. Ja nie mam Netflixu wiec nie wiem czy tam jest.
PolubieniePolubienie