63.

W ciągu ostatniego tygodnia nie było żadnych złych niespodzianek, więc nieśmiało zaczynam mieć nadzieję, że zła passa minęła.
Przyszło lato.
W zasadzie to przyszło już kilka tygodni temu, ale ponieważ się działo, to nie odnotowałam tego faktu.
No więc: jest ciepło. A nawet bardzo ciepło. A w tym tygodniu -upalnie.
Nie narzekam, nawet jak jest odrobinę za gorąco. Wiatrak, albo inny wentylator, dużo wody z lodem, cytryną, miętą i odrobiną cukru, w miarę możliwości nie wychodzić z domu pomiędzy 12 a 18…i można żyć.
Kupiłam sobie kilka tygodni temu taki wentylator „słupek”. A, kolumnowy to się po polsku nazywa.
Ze dwa lata temu, szukając czegoś małego, na biurko, kupiłam wersję mini i odkryłam, że kurde, TO JEST TO! Chłodzi naprawdę, jest cichy i co ważne: nie urywa głowy!
No ale jak kupić nowy wentylator jak stary wiatrak ma w sumie może ze 3 lata i jest w bardzo dobrym stanie? Co roku oglądałam, wzdychałam, że muszę, że kiedyś… Aż w tym roku po prostu szast-prast kupiłam, bez zastanowienia niemal.
Jest dokładnie taki jak ma być: cichy, chłodzący, bardzo wydajny – wystarcza mi jego najniższy bieg. No i nie urywa łba. Oraz Tosia się go nie boi.
A poza wszystkim: zajmuje o wiele mniej miejsca.
Astra po chwilowej zapaści i interwencji Ronnego ma się dobrze. Tylko klima nie działa. Dziś po południu jestem umówiona z panem na uzupełnienie gazu.
Jeżdżę coraz więcej i coraz dalej. I zaczynam pomału parkować pomiędzy innymi autami. Na razie przodem, najchętniej tam, gdzie więcej miejsca, ale widzę postępy.
Jazda na trasie z 80km/h jest mniej przerażająca, ale nadal nie jest to to co lubię najbardziej. Ale staram się nie unikać i takich wyzwań.
Tydzień temu zaczęły się wakacje. Miasto powoli pustoszeje i spokojnieje. Za tydzień Midsommar – i cała Szwecja pójdzie na urlop. Biada temu, kto będzie zmuszony w tym czasie cokolwiek załatwić.
I tak to: nic się nie dzieje czyli nuda panie. To lubię. Naprawdę.
Tylko znowu przestałam spać. Sypiam po 4-5 godzin w nocy, w regularną pobudką co godzina. W dzień, nawet jak próbuję dospać to nie zasypiam twardo tylko się tak ślizgam po powierzchni snu, na granicy z jawą.
Nie pomaga ciężka kołdra.
Nie pomaga waleriana. Ani chemiczny uspokajacz.
Nie pomaga zmęczenie się. I unikanie drzemki w ciągu dnia.
W dodatku mam permanentne uczucie wewnętrznej drżączki, a popołudniami boli mnie szczęka od napiętych mięśni.
Stres. Szukam przyczyn – i nie znajduję.
Może po prostu firewall się podniosła po ostatnich atrakcjach.
Bo jak się działo notowałam klęski i zajmowałam się minimalizowaniem strat.
A teraz, jak się uspokoiło, można w bezpieczny sposób odchorować.

…………………
Noż..! Wleciał mi komar! Pierwszy raz, odkąd tu mieszkam mam komara, a raczej komarzycę w domu. Zgryzła mnie małpa wszędzie: po karku, stopach, dłoniach! I nie mogę jej upolować. Basil próbował i też nie dał rady!
Nożesz…!@#%!!!

4 myśli w temacie “63.

  1. Dokładnie tak. Reakcja postresowa.
    Mam podobnie. I wtedy sen nie jest snem i trzesionke wewnętrzną mam. Powolutku dojdziesz do siebie. Unikaj prochów na sen. Tylko dodatkowe zmęczenie powodują. Jak nie możesz spać, coś słodkiego. Nie czekolada. I nie dużo. Sprawdzone na mnie.
    A lata upalnego nigdy dość. Niech trwa. Uściski

    Polubienie

  2. Mój sposób na trudności z zasypianiem: włączam sobie cichutko audiobooka (z funkcją sleep na pół godziny) jedną płytę usiłowałam przesłuchać przez prawie miesiąc – po 10 minutach już śpię. Oczywiście musi to być z lektorem o spokojnym głosie.

    Polubienie

    1. Nie mam problemu z zasypianiem. Mam problem z tym, że niepokój mnie wybudza po kilku godzinach i nie daje zasnąć na powrót :/ Audiobooków nie lubię w ogóle, więc raczej nie zasnę przy żadnym z powodu irytacji.

      Polubienie

Dodaj komentarz