18.

Basil jest jednak niesamowitym kotkiem.
W piątek zaczął mruczeć! Po prostu: wzięłam go na kolana i zaczęłam głaskać. Głaskałam chyba z pięć minut. W tym czasie Basil leżał na moich kolanach, rozstawiał szeroko paluszki, naprężał, a potem lekko mi wbijał pazurki w udo. To podłożyłam mu swoją dłoń, i nadal głaskałam.
Nie robiłam tego z jakąś myślą. Po prostu: przyszedł mi na kolana to głaskałam. I nagle poczułam jak mu najpierw brzuszek wibruje, potem całe ciało, a w końcu z gardełka wydobył się oczekiwany odgłos. Nie było to ciągłe mruczenie jak np. silnik auta pracujący na wolnych obrotach, nie. To było bardziej jak samochód mający problem z uruchomieniem.
Ale już wiem, że po prostu mruczenie Basil jest aktywne tylko włącza się z trudem.
A kupiłam mu nowe zabawki, bo już doszczętnie zdewastował (przy pomocy Tosi)
wszystkie wędki. A za wędkami lubi ganiać. A jeszcze bardziej lubi mi tę wędkę wyrwać, zaciągnąć gdzieś w bezpiecznie miejsce i potem spokojnie zamordować.
W ten sposób zamordował swoją ulubioną pszczółkę. Najpierw odgryzł oryginalną gumkę. Wiązałam ją potem wiele razy, ale ileż można.
Pojechałam do Biltemy z Yankiem i kupiłam kolejną, taką samą.
Pan w kasie się ucieszył:
– To jest ulubiona zabawka mojego kota!
– Mojego też! I psa też.
Wróciłam do domu, wypakowałam zabawki, wędkę chciałam wyjąć z opakowania, odwróciłam się po nożyczki, a tu patrzę: pszczółka właśnie ucieka…Kot nie czekał aż się pozbędę kartonika itd…
Strasznie to komiczny widok jak w tą pszczółką w paszczy, oraz ciągnącą się z tyłu gumką wraz z patyczkiem, pomyka gdzie, gdzie Tola go nie sięgnie.
Ogóle rzecz biorąc Basil jest zmyślnym kotkiem. Wie, że jak zawołam
– Basil, a gdzie jest kotek? -i zamacham kołdrą to trzeba przybiec, bo będzie zabawa w „Tittut!” czy w „a kuku!” (Tittut to moje najulubieńsze szwedzkie słowo). Zabawa polega na tym, że nakrywam kota kołdrą, głaszczę go przez nią, podstawiam palce tu i tam, a on je łapie, ale dzięki grubości kołdry ani jego ząbki ani pazurki mi krzywdy nie robią. Pytam przy tym „Gdzie kotek? Gdzie Basil?” takim wysokim głosem jakiego używa się do dzieci. A Basil czołga się do krawędzi i kiedy już jest tuż -tuż zatrzymuje się. Wtedy ja podnoszę kołdrę i wołam „Tittut!” a kot dostaje porcję głasków.
Strasznie to lubi i przychodzi do tej zabawy zawołany, czym zaskoczyłam nawet moją córkę.
A wczoraj odebrałam męża ze szpitala. Ledwie się lekko ogarnął, położył na kanapie. Wchodzę: a tam przytulony do niego Basil. Bo Basil uwielbia być blisko człowieka, być przytulany lub noszny na rękach. Wzięty na ręce rozstawia szeroko paluszki, jakby się troszkę bał, że spadnie, ale łebek przykleja do ramienia jakby się przytulał.

Czwartkowy egzamin sprawił, że złapałam zawiechę. Oraz dwudniowa migrenę.
Dwa dni chodziłam mając uczucie pustej głowy…
Przed egzaminem miałam czas na naukę z książek oraz z testów szkoleniowych. Z książek korzystałam mniej, i to, jak się okazało był błąd…
Przyszłam swoim zwyczajem pół godziny za wcześnie, i całkiem słusznie, bo procedury przed egzaminem ze względu na pandemię zajmowały dużo więcej czasu.
Egzamin w formie testu. Na czas. 70pytań, 50minut. Zaliczenie przy poprawnych 52 odpowiedziach.
Zaskoczenie: ekrany nie stoją…a leżą.
Do zaznaczania potrzebny ten długopis z gumką, a i tak należało go mocno docisnąć do ekranu. Oraz deblizm największej klasy: pytania wyświetlały się po prawej stronie, a odpowiedzi po lewej. Żeby zaznaczyć odpowiedź trzeba było sięgać na skos, po przekątnej ekranu. W dodatku niektóre pytania zawierały obrazki – a tych często nie widziałam wyraźnie, bo zwyczajnie jestem za niska, musiałam się lekko podnosić by widzieć cały obraz.
Ale najgorsze to było to, że wielu słów lub nawet całych zwrotów nie rozumiałam! O co chodzi… zgadywałam po odpowiedziach. W ten sposób mając 16 minut do końca, byłam mniej więcej w połowie. Uznałam, że trudno. Nie zdam. Przestałam czytać dokładnie.
Skończyłam jakieś 3 minuty przed czasem. „Chcesz zakończyć i sprawdzić?” – zapytał mnie komputer. Zawahałam się. A czort brał, przecież i tak nie zdam, a czasu na nic innego nie ma…TAK. Nacisnęłam. A tu ZONK! ZIELONE „Godkänd” czyli zaliczone.
Byłam tak zaskoczona, że aż sapnęłam głośno. Wyszłam z sali, pani pilnująca nas pogratulowała mi zdania.
Potem w domu sprawdziłam: zdałam 53 punktami. Czyli rzutem na taśmę. Ale zdałam.
Ale kiepsko. I było mi wstyd, że tak kiepsko. Pewnie dlatego wymyśliłam te usprawiedliwienia o ekranie i nieznanych słowach…
No tak…ale to dopiero połowa. 2 marca czeka mnie egzamin końcowy. I to dopiero będzie jazda…Prawdziwy hardcore.
Obiecałam sobie, że nic nie powiem do końca żeby nie zapeszyć. To nie mówię.

17 myśli w temacie “18.

  1. Przyszło mi do głowy, że może Basil dopiero uczy sie mruczeć?
    Ale poczułam sie zainspirowana, poszukałam, i znalazłam cos takiego:
    „Kot, który nie mruczy, może to robić z wielu powodów. Nie lubi, nie umie specjalnie głośno, więc tylko wytwarza drgania wewnętrzne, obraził się, jest nieśmiały i jeszcze się nie odważył, znalazł inne sposoby okazywania zadowolenia i miłości, próbuje nas szantażować, jest smutny, leniwy, zły, uparty, bardzo szczęśliwy… Powodów są tysiące. Każdy niemruczący ulubieniec z pewnością ma swój.
    Istnieje teoria, że brak tego odgłosu może być skutkiem jakichś defektów anatomicznych, które występują w zaangażowanych do tego procesu narządach. Najczęściej wymienianym jest wadliwa budowa fałd membranowych. Są to jednak tylko podejrzenia.
    Pamiętajmy: jeśli nasz kochany pupil nie mruczy, nie ma powodów do niepokoju! Jest zdrowy, niczego mu nie brak i nadal tak samo nas kocha. Możemy zapytać o radę weterynarza, ale prawie na pewno nie będzie w stanie udzielić zadawalającej odpowiedzi. Kot nie mruczy, bo nie. I już.”
    🙂

    Polubienie

    1. wygląda na to, że Basil mruczy gdy się rozluźnia całkowicie, gdy jest mu dobrze. Ale ja rzadko go głaszczę dłużej niż kilka sekund na raz – bo albo on musi iść, albo ja…albo Tosia wpycha nos 😀

      Polubienie

      1. VPN? Wiem, że dzięki temu można odpalić ustawienia Netflixa z innego kraju/ Obejrzałam pierwszy odcinek Artystów. Buzię Karolaka (też go nie lubię) widać tylko przelotem dwa razy. A serial zapowiada się interesująco

        Polubienie

Dodaj komentarz