31.

A dziś rano, na spacerze spotkałyśmy Molly i jej człowieka.
Molly jest młodą, rozbrykaną dziewczynką (strasznie nie lubię słowa suka). Wielkością dorównuje Tosi, ale jest smuklejsza. Ma jedwabiste, płowo-złote futro falujące przy każdym ruchu. Jest mieszańcem golden retrivera i jeszcze jakiejś rasy. Jest piękna. I strasznie spragniona towarzystwa.
Na widok Tosi znieruchomiała. Tosia oczywiście też.
Upewniłam się co imienia, pan się lekko zdziwił, że pamiętam. Sama się zdziwiłam.
Pieski podeszły (Molly podprowadziła człowieka) wachlujac ogonkami. Poluzowałam smycz. Stanęły do siebie bokiem mordka-do-zadka. Poniuchały. Mordka-do-mordki. Poniuchały. Zaczęły się kręcić w kółeczko. Molly przysiadła na przednich łapkach. Odskoczyła.
Tosia tylko stała i wchlowała ogonem.
Nie umiem opisać jej wyglądu, ale widziałam (czułam?), że jest rozluźniona, nastawiona przyjacielsko, chętna do kontaktu.
Gdyby to było inne miejsce namawiłabym pana do odpięcia smyczy. Ale to centrum miasta, więc niestety po kilku minutach musieliśmy pójść każde w swoją stronę.
Więc żeby nie było, że z Tośki wredna suka i rzuca się z zębami do każdej dziewczyny. Tosia nie jest agresywna, ale wleźć sobie na głowę nie da.

A ja umieram na migrenę.
Wieje, jest wilgotno i dość ciepło.

Wczoraj posadziłam żółte i jasnofioletowe bratki. Na balkonie i w domu. I teraz wyglądam na balkon czekam kiedy odżyją.

Acha.
W weekend przejechałam około 300km, jakieś 150 na drodze szybkiego ruchu, a pozostałe 150 na dość wąskiej i krętej ale ruchliwej drodze. Jakieś 50km w deszczu. Z czego 50km zupełnie sama.
I powiem wam: jazda bez osoby towarzyszącej to zupełnie inna bajka.
Ja naprawdę doceniam chęci mojego męża, ale jazda z nim to koszmar.
Widzi i wytyka każdy błąd i STRASZY! To znaczy on uważa, że mi uświadamia ryzyko, ale w efekcie jest tak, że czuję się coraz bardziej niepewnie, coraz bardziej spięta, coraz bardziej przerażona, a wtedy mózg mi zwalnia albo w ogóle się wyłącza i zaczyna się robić coraz bardziej nieciekawie.
Wiedziałam, że muszę się przejechać za miastem SAMA, żeby nabrać pewności siebie. Pojechałam więc wczoraj do Litwinów – tak 25km w jedną stronę.
W tamtą stronę byłam z każdym kilometrem coraz bardziej przerażona, miałam wrażenie, że mi samochód tańczy po drodze, na każdej mijance bezwiednie uciekałam w prawo, a droga wąska a pobocze miękkie…
Gdy dojechałam do Litwinów ręce mi skakały.
Posiedziałam. Wypiłam herbatkę. Pogadałam.
Ruszyłam w drogę.
Było jakoś mniej strasznie. Droga była jakaś krótsza. I ominęłam maszynę sprzątającą, która łaskawie zatrzymała się w jakimś szerszym nieco miejscu… Co było robić? Kierunkowskaz, gaz i naprzód. Widać było daleko, że droga pusta. Ale ta maszyna z prawej była straszna…a potem jeszcze z tyłu nie wiadomo gdzie się podziała i czy ja już mogę na mój pas?
No, jakby mi ktoś zaraz po tym manewrze kazał wysiąść to bym nie dała rady, bo kolana miałam miękkie. Ale chwilę potem poczułam, że jakiś kawałek stresu ze mnie zszedł. Uświadomiłam sobie, że tańczące auto może mieć związek ze złym ustawieniem fotela.
Pamiętam jak na którejś lekcji Erik pokazał mi regulację fotela i kierownicy. Usiadłam wyżej, za to fotel odsunęłam nieco dalej, kierownicę opuściłam niżej. I Golf przestał mi tańczyć na drodze.
Wysokość fotela i kierownicę w Astrze już sobie dopasowałam, ale odległość może być za mała. Już na parkingu, pod domem, cofnęłam lekko siedzenie i odchyliłam oparcie.
Zobaczymy wieczorem…
…no to zasłużyłam sobie na tę migrenę tymi kilometrami, co nie?

10 myśli w temacie “31.

  1. No widzisz jaka dzielna jesteś! Niedługo jazda będzie ci sprawiała wyłącznie przyjemność!
    Może ból głowy związany z nielubianym przejściem na czas letni?

    Polubienie

    1. ból głowy u mnie ma związek ze stresem, to w największym stopniu, lub z używkami typu alkohol czy cukier.
      Z tego powodu alkoholu nie pijam niemal w ogóle a jeśli nawet to w ilościach mierzonych kroplomierzem. Cukier …z tym jest gorzej, ale niemal zupełnie przestałam konsumowac słodycze, słodzę kawę i jadam chleb z dżemem lub słodkie naleśniki… Tyle mi wolno :/
      Na czekoladę nie wolno mi nawet zbyt długo patrzeć…

      Polubienie

  2. Pamiętam, ze tez liczylam pierwsze przrjechane kilometry. Mało jeździłam na początku, bo jeździłam z tatą, a on panikował wisząc na uchwycie nad boczną szybą. Potem wozilam męża obcymi drogami, a on spał. Po przejechanych od groma kilometrach denerwuję się z jazdy mojego męża. Bo nie słucha auta, nie zmienia w porę biegów, jeździ agresywnie lub ospale.
    Dramat! 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    1. Jak jeździłam skuterem to też na początku liczyłam. Po jakimś tysiącu przestałam bo czułam się dość pewnie.
      …faceci często jeżdżą jak twój mąż. Ale pogadaj z nimi „baba za kółkiem” prychają pogardliwie. A ja byłam wożna i przez kobiety i przez mężczyzn. Bałam się tylko przy jednej pani. a NIE BAŁAM tylko przy jednym panu: moim mężu.

      Polubione przez 1 osoba

  3. Po odebraniu prawa jazdy wiedziałam, że muszę pojeździć sama i tak zrobiłam, trochę trwało, zanim kogokolwiek wpuściłam do auta. Męża nie oduczysz zachowania, więc sadzaj go z tyłu. Fotel z przodu po prawej jest na torebkę;)
    Ktoś kto na psią dziewczynkę mówi suka, nie spotkał chyba w życiu prawdziwej suki;) przecież to obraźliwe! Mówię do weterynarza: chce wysterylizować psa. A on na to: chyba sukę? Noszsz…a suka to nie pies? Przecież pies to gatunek. Czasem na Lukę mówię”panna”:)

    Polubienie

    1. z tą suką to prawda…I jeszcze te teksty „suka byłaby lepszą matką” no sorry, ale nie widziałam jeszcze psiej mamy, która by poszła w tango i zapomniała o swoich dzieciach na kilka dni…albo by pozwoliła komuś zrobić im krzywdę…
      Mąż sam stwierdził, że woli jeździć z tyłu, a najlepiej wcale. Czyli doszliśmy do kompromisu: ja swoje powiedziałam a on się ze mną zgodził ;D

      Polubienie

    1. Po jeździe do Litwinów grzecznie mu powiedziałam, że doceniam szczere chęci, ale jednak wolę jeździć sama. Nie protestował…wręcz przeciwnie. Chyba mu życie miłe…
      Ale Zozo pozwolił mi odwieźć, więc chyba tak całkiem we mnie nie wątpi 😉

      Polubienie

Dodaj komentarz