30.

Piątkowe, wczesne popołudnie to dobra pora, żeby pojechać gdzieś z psem. Od czasu pandemii wszystkie fajne miejsca spacerowe są w weekendy zapchane ludźmi – no bo skoro zamknięte jest wszystko: kina, muzea, obiekty sportowe (choć treningi młodzież w różnych dyscyplinach podobno nadal się odbywają), to coś trzeba robić.
Oczywiście, że mamy tu więcej powierzchni do dyspozycji, więc nie jest to tłok tego typu, żeby człowiek na człowieku, ale jednak na tyle by nie móc puszczać psa luzem.
A spacer na smyczy to żaden spacer…
Szwedzi są …nie wiem… zdyscyplinowani? Odpowiedzialni? Jak jeździmy po tych szwedzkich bezdróżkach to często widzimy ludzi z psami gdzieś tam na polu. Ale te psy są zawsze albo prawie zawsze na smyczy.
Choć tydzień temu akurat spotkaliśmy jednego pana z psem luzem, a w tym wypadku akurat powinno być odwrotnie. Pies był z gatunku psów myśliwskich, jakiś mieszaniec wprawdzie, ale długie uszy, długie łapy skojarzyły mi się z gończym polskim. I do tego też dziewczyna…
Tosia jest mało agresywna, ale z innymi dziewczynami jakoś jej nie pod drodze i często przy bliskim spotkani wynikają jakieś awanturki.
Ponieważ tamta była luzem to my naszą też puściliśmy, bo ja uznałam, że w razie czego Tosia luzem będzie mogła swobodniej okazać brak złych zamiarów. Tamta podeszła Tośkę od tyłu i szczypnęła ją w zadek. Tośka wystawiła zęby, na chwilę zaczęły się kotłować…
Facet był idiotą i nie odwołał swego psa, nie wziął go na smycz mimo moich kilkukrotnych próśb, machał ręką, że to nic, to nic.
No nie wiem czy nic, jak mój pies jest podgryzany przez innego…
Teren mieliśmy trudny, bo z jednej strony jezioro- kawałek kamienistego, skalistego brzegu, a z drugiej facet, więc nie bardzo mogliśmy te niewczesne zapędy towarzyskie ukrócić. Wreszcie zdecydowaliśmy się ruszyć w stronę tych mokrych skał na brzegu, wzięliśmy Tosię na smycz, panu powiedziałam, żeby wziął swojego…i tak się to skończyło.
Ale to jeden przypadek na sto- głupi właściciel psa. Zazwyczaj ludzie mają świadomość, że psy tej samej płci mogą się konfliktować, no i zwyczajnie nim puszczą swoje luzem najpierw upewniają się, że nie będzie awanturki.
A wczoraj pojechaliśmy na Stenbrott z planem by zajrzeć na Munkangarna, żeby sprawdzić czy widać jakieś oznaki wiosny. No bo ileż można w tym szarym kolorycie.
Pogodna średnia, na otwartej przestrzeni wiało dość mocno, chwilami kropił lekki deszczyk, pochmurno.
W głębi placu stało kilka kamperów, ale samochodów osobowych żadnych. Wreszcie mogłam obejść staw prawie dookoła: zazwyczaj jest pełno wędkarzy, co uniemożliwia spacer z Tosią.

Woda w stawie jest niesamowita: przejrzysta i szmaragdowo-turkusowa. W trzcinach kotłowało się ptactwo wodne, poza tym było cicho bo nawet wiatr tu nie docierał. Tosia cała szczęśliwa: właziła do wody po brzuch w każdym możliwym miejscu, piła, taplała się, potem hasała po górkach cała radosna od czubka nosa po czubek ogona.
Na drzewach pąki i bazie…

Wróciliśmy tą samą drogą, bo rumowisko skalne zniechęciło nas do obejścia stawu dookoła, i poszliśmy na Munkangarna.
A po drodze eM wypatrzył wysoko, na skale takie coś:

Kaczka, co się dziwisz..?

Wstydliwe kwiatki

Wylinka z drzewa..?

Czosnek niedźwiedzi rośnie na całego

Papier, kamień, nożce… Wygrywa papier
Zrywa się wiatr

7 myśli w temacie “30.

  1. Fajny spacer. Ze smyczą ja też mam wiecznie problem, od jakiegoś czasu wyjeżdżam na taki plac, gdzie nie ma ludzi, może coś będą budować, ale póki co można z psami połazić i się wybiegają. Zauważyłam, że ludzie, którzy jednak puszczają psy, potrafią łatwiej nad nimi panować, psy traktują obwąchanie jako rytuał a nie powód do agresji. Choć fakt jak się zna swojego psa to wiadomo czy reaguje na inne osobniki, dlatego staram się trzymać moją sukę daleko od innych suk, bo się jeży. Ale jak do tej pory, poważniejszych incydentów nie było….

    Polubienie

    1. Zazwyczaj takie spotkania są miłe i dobre. Zwykle z daleka upewniam się co do płci pieska i jeśli to chłopak to zapraszam do kontaktu. Choć bywa, że i z chłopakiem jest problem bo. np wskakuje na Tośkę, a ona tego bardzo nie lubi, więc potrafi kłapnąć paszczą, ale to zwykle jest tylko kłapnięcie, usadzenie przeciwnika na właściwym miejscu. Są pieski (i ludzie) których znamy ze spacerów, witamy się, pieski też, czasem nawet pozwalamy im chwilę się poganiać na szkolnym boisku.
      Taką sytuację, że ktoś kompletnie nie zwraca uwagi na ewidentną agresję własnego psa miałam po raz pierwszy w Szwecji.
      No ale i wśród psiarzy są idioci jak widać.

      Polubienie

  2. Zdjęć pięknych narobiłaś. A ja sobie pomyślałam czy dla Tosi przy jej stawach ta zimna woda wskazana. Sama już nie wiem z racji perturbacji kolanowych własnych czy taka kąpiel jest dobra.
    Ale wiem, że Ty dbasz o Tosie więc to tylko taki mój przebłysk. Uściski

    Polubienie

    1. Lucia, masz rację, zimna kąpiel dla Tosinych stawów nie jest dobra…Kwestia co to znaczy zimna kąpiel…
      Jeszcze 2 lata temu Tośka taplała się w wodzie przez okrągły rok. A potem się nagle przestała. W zeszłym roku zimą i wiosną w ogóle nie chciała do wody, latem też rzadko.
      Ale wtedy było naprawdę źle, miała nawet chwilami problem, żeby wstać.
      W tym roku, pewnie za sprawą dywanów na podłodze, podestu do samochodu oraz tabletek przeciwbólowych Tosia jest żywa i żwawa. Sama wybrała kąpiel… W powietrzu było 11 stopni, wiatru w niecce czuć nie było, staw jest zbiornikiem stałym, więc woda w nim cieplejsza niż np. w jeziorze…
      A Tosia była cały czas w ruchu, więc uznaliśmy, że widać jej ta kąpiel dobrze robi…

      Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz