– A może byśmy pojechały do Hällekis? – Zagadnęła mnie Misia wczoraj po południu.
Akurat wlałam do formy ciasto na kopiec kreta. Yankie marudził, że by zjadł chyba od Wielkanocy. Kupiłam mieszankę ze dwa miesiące temu i wreszcie dojrzałam by zrobić.
Głupio mi się było przyznać, że się boję, bo to droga w stronę Kinnekulle: wąska, kręta, pod górkę. Pełno na niej samochodów i kamperów. Niechętnie się zgodziłam pocieszając się, że o 19 to już raczej ruch powinien być mniejszy.
I był.
Pojechałyśmy, wróciły bez większego stresu.
Czemu więc ta głowa od 4 rano szaleje, to nie wiem.
Ale zdjęcia to mi wyszły ładne …
Hällekis to malutka mieścinka. Jest marina, stara stacyjka kolejowa, (przesliczna!) oraz uliczka rękodzieła. Jest też port i mała stocznia, ma swój oddział Paroc- firma robiąca wełnę mineralną. Kilka kilometrów za miasteczkiem jest kamping, który już tu pokazywałam.
W uliczce rękodzieła (handverk) można znaleźć takie rzeczy:
Jako wielbicielka łabędzi jak pewnie wiesz zachwyt mój nie ma granic nad zdjęciami.
Wszystkie urokliwe, ale łabędzie najbardziej. Uściski.
PolubieniePolubienie
ten łabędź ewidentnie jest dokarmiany, bo pływał dosłownie metr ode mnie i gotów był nawet na brzeg wyleźć 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Czy Kopiec Kreta w proszku można kupić w Szwecji ? tak pytam 🙂
PolubieniePolubienie
Tak, w polskich sklepach bywa 😀
PolubieniePolubienie
PS. ale wymyśliłam, że można zrobić murzynka i przełożyć w ten sam sposób 😀 czyli nie musi być gotowa mieszanka
PolubieniePolubienie