Jak się ich nazwisko wymówi fonetycznie to tak właśnie brzmi 😀
W sumie to nie ma co pisać, bo nudy sameeeee byłyyyy. Ziew.
Wycięliśmy starą wiśnię, zrzucili gałęzie na stos do spalenia. Stos tradycyjnie jest palony na Wielkanoc, ale jest tak przeraźliwie sucho, że odłożyliśmy to do Midsommar. Jak rzekła Stina:
– Tak, w Midsommar na pewno będzie padać.
Taka szwedzka tradycja.
Zozo latała pomiędzy nami wszystkimi. Bawiła się wkrętarką, nożem do drewna, dokładała drewno do badtuny po rusku zwanej banią. Ciągała gałęzie, jeździła wierzchem na Melu, przekomarzała się z jego ojcem i z dziadkiem. Cały dzień na słońcu, w biegu, pomiędzy jednymi ramionami a kolejnymi. Ani nie spojrzała w telefon czy komputer. A jaka była szczęśliwa! Pierwszy raz w życiu nie chciała z nami, do nas, wolała zostać w lesie. A mnie nawet przykro nie było.
Inna rzecz, że zasięgu tam nie było. Internet jakiś się z trudem odnajdywał, ale dało się tylko podejrzeć facebooka.
Naprawdę cudne miejsce choć mało fotogeniczne.
Pogoda nam dopisała, było słonecznie, bezwietrznie i bardzo ciepło.
O 23 wszyscy spaliśmy jak zabici.
Wróciliśmy w niedzielę, lekko po południu. Zabraliśmy psa na Hindens Rev. Nadal było bardzo ciepło. A ja pierwszy raz widziałam tam tyle aut, że zabrakło miejsc na parkingu. Pies prawie cały czas na smyczy, bo ludzi jak na deptaku. Koszmar.
Wczoraj, nadal upał. Szukając miejsca dla psa pojechaliśmy sprawdzić jedno miejsce. Ale tam na odmianę pastwiska i pola dookoła. Znów smycz. Choć miejsca ładne, ale o 14 gdy słońce prawie pionowo nad głową zdjęć się robić nie da. Znaczy da się, ale po co?
Jest strasznie sucho! Ziemia na polach aż biała, tak wyschnięta. Wszystko płowe, tylko liście na drzewach wyskoczyły.
Deszcz potrzebny. Jeszcze jak potrzebny. Oj żeby tak popadało, tak kilka dni, tylko, żeby się zaraz zimnica nie zrobiła.
A dziś, po tygodniowej ponad przerwie muszę znów usiąść na biurka i już jestem z tego powodu strasznie zła.
W Polsce też bardzo sucho… A dzisiaj strasznie wieje i pędzi tumany kurzu. I suszy jeszcze bardziej.Jako alergik marzę o deszczu… Takim tygodniowym, nasiąkliwym non-stop…
PolubieniePolubienie
To tak jak ja. Też alergik.Moze dlatego tak lubię deszcz
PolubieniePolubienie