25. Tośka myśląca

Wyszłyśmy na nasz poranny spacer. Tuż za domem, Tośka złapała coś w pysk. Coś, czego nie zauważyłam, w związku z czym nie zdążyłam warknąć „fuj!”. A skoro nie było „fuj” znaczy jest „mniam”. Złapała. Zacisnęła szczęki. Ciasteczko odsunęła nosem. Nie była to chusteczka higieniczna, którą mogłaby zeżreć, więc machnęłam ręką. Wiem, że im bardziej jej coś z paszczy wydzieram tym bardziej ona to w tej paszczy trzyma. A tak, po kilku krokach wypluje, bo będzie jej to przeszkadzało węszyć. Tak, jak robi to z dziecinnymi smoczkami.
Poszłyśmy. Tośka rwała przodem w jakimś przyspieszonym tempie, nie zatrzymując się na poniuchanie. Paszcza była konsekwentnie zamknięta, co oznaczało, że zdobycz nadal tam jest. Trasę, która zwykle zajmuje nam jakieś 10-15 minut pokonałyśmy w pięć. Dla mnie fajnie, bo ja lubię chodzić dość szybko . Dreptanie nóżka za nóżką męczy mnie okrutnie.
Minęłyśmy most, skręciły w stronę drugiego. Parę metrów dalej był placek rozkopanej jesienią ziemi i tam pociągnęła mnie Tośka. Wykopała dołek, wrzuciła to, co trzymała w pysku, a co okazało się małym kłębkiem sznurka. Zakopała dołek nosem. Odeszła kawałek, powęszyła, wróciła, dosypała ziemi, ruszyła do przodu. Obejrzała się na mnie. Obejrzała się znowu. Noż kurde! To bydlę mnie poganiało!
Wieczorem, w zasadzie po południu, ale o 17 jest u nas jeszcze czarna noc, więc wieczorem, Janki wziął psa na spacer. Kiedy wrócili i pies wpadł do mnie się przywitać natychmiast zauważyłam, że coś „upolowała” bo paszcza była mocno zamknięta.
Dałam wody, dałam kulek, Janki dwoma palcami podniósł z podłogi…kłębek sznurka.
– Byłeś za mostem? – domyśliłam się. Potwierdził.
– Kopała tam, gdzie ta ziemie świeża, tak prawie na przeciw kościoła? – Znowu potwierdził. I dodał, że sama go tam pociągnęła jakby się paliło.
Sznurek wylądował w koszu.
Nazajutrz rano poszłyśmy na spacer w innym kierunku. Bo ja nie znoszę chodzić ciągle tą samą drogą.
Ale Janki uwielbia rutynę, te same szlaki, takie same kolejności zdarzeń. Dlatego wieczorem poszedł znów „dookoła rzeki”. Z psem naturalnie.
Wrócili. I opowiedział mi.
Tośka ciągnęła jak wariatka w stronę rozkopanego placka ziemi. Gdy tam dotarła zaczęła kopać tam, gdzie był dołek. Nie znalazłszy nic zaczęła węszyć dookoła, coraz bardziej zdegustowana, coraz bardziej niespokojna i zawiedziona. Na koniec uwaliła się na tym placku całą swoją postawą demonstrując zniechęcenia i ogólną naganę: „co za złodzieje! podiwanili mi skarb!bandyci!”.
Nie, proszę mnie nie pytać dlaczego jednego dnia pamiętała,że go tam zakopała, a drugiego już nie pamiętała, że go stamtąd zabrała.

5 myśli w temacie “25. Tośka myśląca

  1. Tosia ma swoje tajemnice, które nam ludziom trudno zrozumieć. Gdyby umiała wszystko wyjaśnić, nie mam wątplwości, że byłoby to logiczne i sensowne, a tak… . Ma osobowość i jeszcze nie raz Cię zaskoczy. Do tego piękny pies:)

    Polubienie

    1. placku – nie będę się spierać z oczywistościami. Jest piękna. Jest mądra. Jeśli takie są wszystkie berneńczyki to koniec kropka: zakochałam się na amen w tej rasie.

      Polubienie

  2. Swietna ta Twoja Toska i faktycznie madra. Ja prawie kazdego dnia obserwuje jak moj Miniek mysli, a nawet czasem Rufusowi sie to zdarza chociaz on jest kotkiem o malym rozumku i bywa ze myli miske z drzwiami i kiedy chce wyjsc to siada nad miska, a potem sie dziwi dlaczemy mu jesc daje jak on nie jest glodny. A Minio to prawie kazdego dnia mnie zadziwia, juz nie dziwi to, ze kiedy on jest juz w dmomu a ja wychodze na patio zawolac Rufusa to on wybiega razem ze mna, ja gwizdze a on drze ryja mialczac, wola razem ze mna. Nie dziwi tez, ze kiedy jest juz dosc pozno, a on jeszcze chce wyjsc, a Rufusa jeszcze nie ma, ja mowie „poszukaj Rufusa” i po chwili wracaja razem. Za to ostatnio mnie zadziwil, kiedy wymienilismy wykladzine w pokoju, do zwinietej w klebek kociej kulki wyszeptalam „jak bedziesz sikal po katach to pancio wystawi Cie na patio i tam bedziesz spal”. Lezal sobie tak zwiniety na czyms lezacym na stole, a pod tym stolem stoi Rufusowa kuweta i polezal jeszcze chwile, a potem zszedl na krzeslo popatrzyl na mnie przenikliwie wlazl do kuwety caly czas bacznie mnie obserwujac pogrzebal tam powoli przsypujac zwirek z jednej storny na druga, po czym wylazl patrzac mi w oczy i wiesz niby nic, ale juz wiecej nie obsikal drzwi od szafy w naszej sypialni.

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do ewa Anuluj pisanie odpowiedzi